czwartek, 29 kwietnia 2010

Dzień pierwszy....

Brzmi to jak początek terapii. Swego czasu pisałam pamiętnik na potrzeby ogarnięcia chaosu w życiu i pamiętam bardzo dobrze, jak trudno było zacząć, pozbierać rozpierzchnięte myśli, ułożyć je w sensowną i zrozumiałą całość. A teraz muszę powtórzyć to samo... To do roboty. W końcu najtrudniejszy jest pierwszy krok, nieprawdaż?
Kim jestem... 36-letnią dziewczyną. Bronię się przed określeniem "kobieta", choć pewnie byłoby bardziej na miejscu... ale ja mentalnie nadal jestem dziewczyną, nadal w środku czuję się bardziej nastolatką (no dobra, dwudziestokilkulatką) i nie wydaje się, żeby ten stan uległ w najbliżsyzm czasie zmianie:)
Jestem matką fantastycznego, szalonego, mającego ogień w pupie 2,5-latka, który potrafi dać naprawdę w kość swoim nadmiarem energii! Ale jak mawiała moja świętej pamięci babcia - Lepiej zbite niż zdechłe... szkoda, że mój syn tą dewizę bierze sobie tak bardzo do serca:)
Jestem córką i siostrą... staram się jak najlepiej wypełniać te role, ale niestety czasem brakuje cierpliwości, odwagi, asertywności... nie zrozumcie mnie źle, kocham moją rodzinę, jest dla mnie wszystkim, tylko czasem trudno nagiąć się do ram oczekiwanych przez nich zachowań. Może to wynika z mojego wrednego charakteru, może z chęci pokazania własnych możliwości, może z chęci udowodnienia, że sama też potrafię lepiej.
Ufff, nie wiem... Ten blog traktuję jak eksperyment. Pisanie dla własnej wiadomości jest zupełnie różne, od pisania dla ogółu. i pomyśleć, że jeszcze nie tak dawno pisałam o sobie tak: "Ja, autorka tych słów. Osoba radząca sobie z pracą, z opieką nad dzieckiem, remontem, planem dnia… Nieradząca sobie z samą sobą. Z własnymi problemami osobistymi, z emocjami, z życiem prywatnym. Matka 17-miesięcznego chłopca, będącego jedynym w tej chwili jasnym punktem w tym chaosie.".... Koniec z chaosem:) Słońce za oknem, cieplusio, życie nabiera barw:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz